1 marca 2010

Jack Ketchum – Dziewczyna z Sąsiedztwa (1989)




Właśnie skończyłem czytać “Dziewczynę z sąsiedztwa”. Słyszałem i czytałem o tek książce dużo dobrego więc pomyślałem, że będzie w sam raz na rozpoczęcie roku. Takie mocne uderzenie na początek. Musze przyznać, że dostałem po mordzie mocniej niż przypuszczałem. Po kilku stronach odpuściłem sobie wstęp Stefka bo gościu za mocno spoilerował i przeszedłem do meritum. Lubie czytać książki, w których narratorem jest główny bohater. Czytane w pierwszej osobie jako spis czy wyznanie z przyszłości. Pierwsze co poczułem to klimat lat 50-tych typu “Stand By Me”. Upalne lato, amerykańskie zadupie i stare samochody. Ketchum bardzo dobrze potrafi wprowadzić czytelnika w swój świat a jego prosty, suchy i jednocześnie charyzmatyczny język dosadnie opisuje przebieg wydarzeń. Zaczyna się niewinnie. Powieść wprowadza nas powoli w świat, który jest przesiąknięty znieczulicą, brutalnością budząc w bohaterach bezlitosny instynkt. Takiej brutalnej prozy jeszcze nie czytałem. Brutalnej grozy opisanej suchym językiem. Na okładce bodajże King napisał, że jest to powieść, w której będziesz się bał przewrócić kartkę na następną stronę. Tak było. Był jeden taki moment gdy nie chciałem tego zrobić lecz na szczęście sam autor uwolnił mnie od tego. Ci co już przeczytali powieść pewnie będą wiedzieć o jaki moment książki dokładnie mi chodzi. Zakończenie tez jest mocne. Kończy się mocnym akcentem, który wywołuje uśmieszek zadowolenia na twarzy lecz mimo tego bardziej odczuwa się smutek niż satysfakcje.
Bardzo ciekawe było posłowie autora i jak ktoś wcześniej napisał w tym temacie mam podobne odczucia jak i Ketchum do ludzi którzy potrafią być tak brutalni i bez skrupułów wyrządzać kobietom i ogólnie drugiemu człowiekowi taki ból. Zdolność do zwierzęcych zachowań człowiek nie zna granic i choć słyszałem nie raz o gorszych rzeczach do których jesteśmy zdolni to “Dziewczyna z sąsiedztwa” mną wstrząsnęła.
Na pewno nie jest to najlepsza książka jaką miałem okazję czytać ale z pewnością zasługuje na maksymalna notę. Nie lubię za bardzo też krótkich książek ale w tym przypadku muszę się raczej z tego cieszyć. Polecam bo naprawdę warto…

10/10

1 komentarz:

  1. "Dziewczyne z sąsiedzywa"przeczytałam kilka miesięcy temu,pożyczył mi ją sam twórca blogu, właściwie to nie miałam ochoty czytać jej do końca,napewno również doczytana nie pozostawiła spokoju ducha i sumienia.Wiem natomiast doskonale dlaczego wzbudza skrajne emocje,tak dotkliwy niesmak i przerażenie,mianowicie hisoria ta mogłaby zdarzyć się naprawde,nie ma w niej duchów,ani innych nigdy nie spotkanych widziadeł,są natomiast realne,pozbawione jakiejkolwiek moralności i chociażby odrobiny człowieczeństwa dzieci i równie zła,choć powinna przecież dawać im dobry przykład,osoba dorosła.Wątek wypadku w którym giną rodzice dziewczynek też nie przewija się tak maniakalnie bez powodu,samo to,że zginęli budzi w nas współczucie dla Megan,jeśli nawet reszta jej życia byłaby spokojna i błoga nadal byśmy jej współczuli.To,że spotyka ją takie bestialstwo jest dla zwykłego człowieka już rzeczą niewyobrażalną,wstrząsającą i żadną miarą nie do przyjęcia.Ja sama choć obejżałam i przeczytałam już sporo dzieł z pogranicza grozy i horroru,gdzie przemoc ciągle przeplata się z bezsilnością,nie jestem w stanie polecić komuś tej książki.Wiem natomiast,że historie w których znajduje się ten kaliber przemocy powinni czytać tylko i wyłącznie ludzie całkowicie ułożeni,bo książka ta zostawia w człowieku coś takiego...,coś niedobrego...

    OdpowiedzUsuń