28 lutego 2010

Stephen King – Szkieletowa Załoga (1985)




Ostatnio zapadłem (recenzja pochodzi z listopada 2009 roku) na dziwną chorobę zwaną „Kingowstrętem” lub uogólniając „Czytaniopisaniowstrętem”. Nie chciało mi sie czytać, pisać na forum. Jedyne moje zajęcie przez ostatnie 2-3 tygodnie to siedzenie w domu, oglądanie filmów, chlanie piwa i granie w pesa. Zbiór opowiadań pt. “Mgła – Szkieletowa Załoga” zacząłem niemrawo jakieś trzy tygodnie temu od przeczytania kilku opowiadań i choć poziom książki mnie w pełni zadowalał zapadłem na wspomnianą wcześnie chorobę. Jakieś parę dni temu zmusiłem się do dalszego czytania (pomyślałem, że lepsze to niż gapienie się w sufit). I dobrze zrobiłem. Reszta czyli ponad połowa zbioru poszła mi bardzo szybko. Wczoraj skończyłem lekturę i czytam już “Sklepik z marzeniami”. Wracając do tematu to muszę (naprawdę?) powiedzieć, że zbiór ten bardzo mi się podobał. Kilka opowiadań wciągnęło mnie całkowicie, kilka czytało się przyjemnie choć bez rewelacji a kilku mogło by nie być. Tak więc…

1. Mgła – najlepsze opowiadanie w zbiorze. Długie co lubię i mimo szczątkowej akcji nie nudziłem się. Bardzo mi się podobał element samej mgły jako tajemniczej gęstej kurtyny zapadającej nad miasteczkiem tak samo jak również szczątkowy opis zamieszkujących w niej dziwactw. Co prawda moja wyobraźnia automatycznie przedstawiała obraz owych istot taki jaki zobaczyć można w filmie Franka Darabonta ale co tam. Może to i lepiej. Zresztą prawie zawsze mam tak jak czytam powieść, której wcześniej widziałem ekranizację. Na całe szczęście zakończenie było inne. Bez strzelania do dzieci i staruszek. Chętnie bym się dowiedział jak było dalej ale czasami lepiej jak pozostanie lekki pozytywny niedosyt. Trochę nie podobała mi się postać Nortona. Nie dlatego, że był mało szczerym, cynicznym prawnikiem a dokładniej jego zbyt duże klapki na oczach. Opis jego wielkiej niechęci do zajrzenia na magazyn sklepu jest trochę przerysowany. Myślę, że jest to raczej mało rzeczywiste by człowiek mógł aż tak zaprzeczać a raczej uwierzyć w pewne rzeczy patrząc na okoliczności. Reszta jeśli chodzi o profile charakterów uwięzionych w sklepie ludzi jest bez zarzutu a najbardziej podobała mi się postać wiedźmy Carmody. Jej opętanie a raczej bałagan na strychu wniósł dużo do opowiadania. Koniec świata, ognie piekielne, gniew boży… To jest to co lubię Ocena 10/10
2. Zjawi się tygrys – nic ciekawego. Być może i Stefek bardzo pragnął aby jego nauczycielkę z czasów dzieciństwa zżarł tygrys ale, że tak powiem: co mnie to obchodzi. Jako, że jest to krótkie to łatwo się czyta. Niby nic w tym takiego złego nie ma ale nie ma też niczego ciekawego. Ocena 2/10
3. Małpa – za to lubię Kinga. Potrafi on napisać dobre opowiadanie ociekające grozą o czymś takim jak małpka-zabawka. Zwykła małpka zabijająca ludzi i zwierzęta. Dobre choć na widok takiej małpki uderzającej w talerze można się natknąć w kilku horrorach to tutaj mamy przedstawiona ją jako wyrób piekielny. Szkoda, że nie mogłem poznać historii tej zabawki. Wszystkie popełnione przez nią czyny opisane w opowiadaniu był opisane bardzo dobrze i można było „naprawdę” poczuć ciarki na plecach mimo, iż jedynym z tego co pamiętam fizycznym morderstwem małpki był kierowca furgonetki, któremu nasza małpka zrzuciła cos napędzanego prądem do wanny. Jak ginęli inni nie wiadomo. Szczególnie utkwił mi w pamięci moment, w którym po hipnotycznym jej uruchomieniu przez Hala na drugi dzień umiera jego matka. W tym opowiadaniu podobało mi się wszystko. Także zakończenie. Ocena 10/10
4. Bunt Kaina – kolejne liczące zaledwie kilka stron opowiadanie. Różnica między nim a „Zjawi się tygrys” jest tak, że jest ciekawe. Krótki opis szaleństwa studenta i jego finału. Może nie rewelacja ale na pewno warto poświęcić parę minutek na lekturę. Najlepsze: „A wtedy Bóg powiedział mu, żeby spadał”. Ocena 6/10
5. Skrót pani Todd – jedno z lepszych opowiadań jakie czytałem. Może sam temat trochę śmieszy ale zawartość opowiadania urzeka. Lubię teksty Kinga , w których można wyczuć miłość i melancholię a groza spada na dalszy plan choć zawsze w recepturze jest jej mała nutka. Właśnie ta mała nutka, szczypta rzeczy nadprzyrodzonych skojarzyła mi te opowiadanie z „Historia Lisey” a dokładnie z księżycem Boya co automatycznie uznałem za duży plus. Jakiś wciekły „Szop” na chłodnicy mercedesa, gałęzie wierzby kradnące czapkę, rodząca się miłość pomiędzy zamożną, znudzoną ale spontaniczna kobietą a znudzonym życiem dozorcą. Wszystko to plus jazda kabrioletem po bezdrożach, sposób w jaki opowiada to starzec i finał opowiadania sprawiło mi dużo frajdy. Ocena 10/10
6. Jaunting – ciekawie choć bez rewelacji. Może nie za bardzo interesowały mnie techniczne wspominki ale samo zagadnienie teleportacji na jawie tzn. bezkres czasu jaki przeżywa człowiek, który nie został poddany narkozie podczas jauntingu jest ciekawy i zmusza do myślenia co bym zrobił gdybym został pozostawiony na wieki tylko ze swoimi myślami. No i finał dobry choć trochę dziwi, że po kilkuset latach nagle jakieś dziecko zdołało oszukać obsługę. Ocena 6/10
7. Weselna chałtura – nic ciekawego choć plus za to, że przypomniało mi się bardzo dobre opowiadanie „Śmierć Jacka Hamiltona” Ocena 3/10
8. Tratwa – tu mam mieszane uczucia bo niby opowiadanie się dobrze czyta i wciąga to sam pomysł jakiś krwiożerczej plamy pływającej tak sobie nie wiadomo skąd po jeziorze jest delikatnie mówiąc beznadziejny. Przeważnie jeśli temat jest beznadziejny to tak samo wygląda z resztą no ale tutaj tak nie jest. Sama próba przetrwania opisana jest ciekawie a ciarki przeszły mi po całym ciele gdy wyobraziłem sobie człowieka wsysanego przez małą szparkę między deskami pomostu czy tam tratwy. Nawet teraz jak o tym myślę to robie się nie dobrze. Druga sprawa skoro Randyemu po śmierci Deka przyszło do głowy, ze właśnie nie wykorzystali szansy na ucieczkę to czemu tego nie zrobił po śmierci La Verne. Szok? Nie sądzę. Za pierwszym razem oczywiście ale raczej nie za trzecim. Ocena 6/10
9. Edytor tekstu – kolejny trochę dziwny pomysł. Miłość chłopca przyczyniająca się do magicznych zdolności tegoż edytora tekstu a do tego niespełnione małżeństwo plus na dokładkę marna latorośl. Nie chwytam tego. Niby to głębokie ale jednak płytkie plus głupi pomysł. Ocena 2/10
10. Człowiek, który nie podawał ręki – zaczyna się fajnie. Jakieś zebranie i starzec zaczynający snuć pewna opowieść. Fajny klimacik na początku, który z biegiem opowiadania znacznie się przerzedza. Klątwa i jej przyczyny jakoś mnie nie zaciekawiły tak samo jak biedy los pana Browera, który zabija biedne zwierzaki. Kolejny raz odepchnięty od świata ludzi i pogrążony w samotności postanawia ze sobą skończyć. Czemu nie wpadł na to wcześniej. E tam, nic ciekawego Ocena 2/10
11. Świat plaży – w opowiadaniu tym podobał mi się sam fakt istnienia planety jako jednej wielkiej pustyni, która hipnotyzuje swym urokiem. I tylko tyle mnie zainteresowało. Słabe Ocena 3/10
12. Wizerunek Kosiarza – aby przypomnieć sobie o czym to było musiałem zajrzeć do książki tak więc tylko jedna ocena przychodzi mi do głowy. Jedno z opowiadań, którego mogło by nie być. Ocena 1/10
13. Nona – jedno z lepszych opowiadań choć nie najlepszych. Mimo to fajnie mi się czytało. Tylko, że albo nie pamiętam albo nie rozumiem co się w ogóle stało z głównym bohaterem. Opętała go zła moc? Popadł w szaleństwo? Nie wiem, nie pamiętam, nie rozumiem choć fajnie czyta się o parce mordującej kogo popadnie. King rzadko pisze o takiej agresji. Czystej agresji, chęci zabijania i czynienia zła. Ocena 8/10
14. Szkoła przetrwania – choć może temat kanibalizmu jest interesujący sam w sobie a jeszcze bardziej gdy człowiek postanawia zjeść sam siebie to jakoś mnie to nie przekonało. Myślę, że człowiek mimo szoku gdy budzi się na bezludnej wyspie a do tego bez pożywienia i bardzo marnej możliwości zdobycia go raczej ma na tyle instynktu samozachowawczego, że nie podjąłby się takiego aktu desperacji. Takie jest moje zdanie ale za bardzo się nie znam choć mówią, że człowiek jest zdolny do wszystkiego. Mnie te opowiadanie nie ujęło mimo to duży plus za pierwszy akapit. Tak się zastanawiałem czy ja sam bez żadnej wiedzy medycznej byłbym zdolny do jedzenia samego siebie. Kawałek po kawałku. Mam nadzieję, że jak znajdę się kiedyś w takiej sytuacji to nie przypomni mi się te opowiadanie. He He. Ocena 6/10
15. Ciężarówka wuja Ottona – w tym opowiadaniu podobało mi się wszystko oprócz… ciężarówki wuja Ottona a mianowicie jej krwiożercze zamiary. Lubię czytać opisy z życia wzięte z domieszką fantazji takie jak np. wspominki z dawnego Derry z „To” czy historia pewnej murzynki z „Worka Kości” i tu właśnie znalazłem taką nutkę tego czegoś. Skradająca się ciężarówka? Owszem, niech będzie tylko w zwariowanym umyśle zbzikowanego wujaszka starca ale, że jest to ciężarówka, która naprawdę zabiła to to mi się już nie podoba. Ocena 7/10
16. Poranne dostawy (Mleczarz I) – krótko, zwięźle i strasznie. Dobrze, że kupuję mleko w sklepie. Choć może trafi się jakiś szaleniec w mleczarni. Któż to wie… Ocena 10/10
17. Wielkie bębny: Opowieść pralnicza (Mleczarz II) – nie podobało mi się i tyle choć nie czytało się źle. Było więc przeczytałem. Skąd mogłem wiedzieć. Ocena 2/10
18. Babcia – Bardzo dobrze napisane opowiadanie. Choć akcja dzieje się na ostatnich kilku stronach to strach wnuczka do szalonej babci wciąga niesamowicie. Tylko sam mistrz mógł z samych rozważań chłopca o śmierci babci zrobić coś tak dobrego. Żadnych laurek, żadnej miłości. Tylko strach i ulga, którą przyniosła śmierć „bliskiej” osoby a że nie na długo.. cóż, tak bywa. Wnuczek podzielił los babki. Mistrzostwo świata. Ocena 10/10
19. Ballad o celnym strzale – chyba najlepsze opowiadanie w zbiorze. Wszystko w nim mi się podobało. Atmosfera małego bankietu, wyznanie redaktora, sama jego postać i jego losy tak jak i Rega oraz ONI, fornus i fornity. Tutaj przypomniała mi się powieść „Lśnienie” a mianowicie sam aspekt powolnego popadania w obłęd. Choć mniejsza zawartość to wrażenia te same. Choć grozy w tym nie ma ani kropli to liczy się tu tylko szaleństwo wariata i jego wyimaginowany świat. Przypomniało mi się też „Tajemnicze okno, tajemniczy ogród” i to nie tylko dlatego, że bohaterami są młodzi poczytni pisarze ale głownie z powodu, iż owe szaleństwo miało swoje „aspekty” w świecie rzeczywistym. Tak więc na sam koniec zastanawiamy się, czy ten wyimaginowany świat szaleńca nie jest aby przypadkiem rzeczywistością. Gdy rozum śpi budzą się koszmary. Tak to chyba było. Ocena 10/10
20. Cieśnina – choć to krótkie to jest to piękne mimo, że dotyczy śmierci. Ocena

7+/10

1 komentarz:

  1. Fajnie to wszystko co czytasz opisujesz,tak na luzie i śmiesznie,ale można się doczytać o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń