28 lutego 2010

Stephen King – Łowca Snów (2001)





Książkę przeczytałem bodajże w lutym 2009 roku. Do kupienia skłoniła mnie ekranizacja tej powieści. Co prawda film nie jest klasykiem na miarę „Lśnienia”, „Misery” czy „Dolores Claiborne” ale potrafił mnie skłonić do zakupu książki. Sam film oglądałem kilka razy ale po przeczytaniu powieści straciłem już na niego ochotę. Książkę zakupiłem na Allegro, stare wydanie ponieważ jak zobaczyłem jak wygląda najnowsze to miałem ochotę puścić pawia na regał z horrorami w księgarni. Co prawa nie jestem fanem okładek w twardej oprawie i w małym formacie ale nie ważne. W tym roku „Łowca Snów” ma być wznowiony więc prawdopodobnie doczekamy się ładnego wydania.

Biorąc pod uwagę średnie oceny czytelników miałem mieszane uczucie składając zamówienie. Byłem wtedy początkującym Kingoholikiem (myślę, że teraz mój stan zaawansowania w dziedzinie Kingoholizmu, specjalizacji jaki i pogłębienia się nałogu, będąc w trakcie lektury trzynastej w tym roku pozycji stwierdzam, że zasługuję na jakąś rangę między początkującym a średnio zaawansowany) a powieść ma ponad 600 stron… ale to było tysiąc lat temu. Jedno jest pewne. Nie żałuję tej decyzji. „Łowca Snów” pokazał mi wspaniały świat, wspaniałych postaci ze wspaniałą fabułą. Książkę trzeba zaliczyć do powieści science-fiction. Nie ma tu typowych elementów horroru od których skóra dostaje gęsiej skórki. Jedynym takim momentem jest rewelacyjnie napisany rozdział „Jonesy w szpitalu” w tym wszystko co się dzieje między Jonesy’m a Szarym. Mówiąc krótko i precyzyjnie jest to 614 stronic o UFO.

To samo gówno każdego dnia… Głównym atutem powieści jest duża dawka psychoanalizy głównych bohaterów jak i samych Szarych. Wielu uważa, że gdy King zagłębia się w ową psychoanalizę kreowanych przez swój umysł postaci robi to za bardzo, za głęboko. Otóż nie. Jest to według mnie główna zaleta Kinga. Robi to mistrzowsko i gdy zagłębia się w psychikę bohatera wprost nie można mnie oderwać o tekstu (może to i śmieszne ale gdy czytałem łowcę nie raz na chwile udało mi się przerwać i pomyśleć: cholera, ale to jest dobre!) a wszystkie przedstawione postacie w tym główna piątka: Beaver, Jonesy, Pet, Henry i Duddits mają w sobie coś. Coś co sprawia, że się z nimi utożsamiamy, że się z nimi zaprzyjaźniamy. Wszyscy bohaterowie, czy to postacie pierwszo, drugo, trzecioplanowe są przedstawione i opisane rewelacyjnie. Ich problemy, perypetie, nałogi („matka Beavera często powtarzała, że te wykałaczki kiedyś go wykończą”), przeszłość czy szara teraźniejszość (Same Shit Different Day). Reasumując, psychoanaliza postaci Kinga wywiera na mnie o wiele większy wpływ niż sama akcja.Akcja powieści skupia się w głównej mierze na perypetiach głównej piątki. Czterej bohaterowie w wieku średnim połączona jest dziwną więzią z pewną bezbronną, schorowaną, obdarzoną dziwnymi zdolnościami postacią. Korzenie ich nieco zblakłej przyjaźni mają miejsce w ich dzieciństwie gdy stało się coś pięknego. Gdy czwórka chłopców potrafiła się wnieść na wyżyny szlachetności i odwagi pomagając potrzebującym i bezbronnym. Nie wiedzieli wtedy, że to początek czegoś co mogło zaważyć (i zaważyło) nad losem całego świata. Nie wiedzieli, że ta przyjaźń to coś więcej, że choć stało się to przypadkiem to zostali wybrani i życie, które mieli przed sobą, życie pełne wzlotów i upadków, utraconych szans i dające w kość być może będą musieli poświęcić. Powieść zaczyna się od przedstawienia bohaterów. Potem ma początek główna fabuła. Zaczyna się ona w wolnym tępię, w miarę powolutku (naprawdę powolutku) przyspieszając. Finał książki jest niesamowity (inny niż w obu zakończeniach przedstawionych w filmie), brutalny i wzruszający. W samej akcji oprócz jednego, dwóch momentów nie ma się co spodziewać fajerwerków. Cała fabuła jest w miarę spokojna. Główną zaletą (poza charakterystyką profilu psychicznego postaci) jest fakt, że mimo słabego tępa akcji jest ona niezmiernie wciągająca. King nawet powolny ze względu na aurę pościg trzech grupek ludzi umie napisać w taki sposób, że nie sposób przestać.

Bo naprawdę powiadam wam panie i panowie: nie sposób przestać. Ta książka to coś więcej niż walka cywilizacji ziemskiej z rasą obcą (która jest przedstawiona w ciekawy, specyficzny sposób). Ta książka to nie tylko perypetie kręgu przyjaciół. Ta książka jest piękna. Jako główne określenie nie pasuje tu zbytnio słowo: fenomenalna czy rewelacyjna. Ona jest po prostu piękną. Ja się w niej zakochałem i gdyby nie to, że świat Stephena Kinga kryje jeszcze dużo skarbów do odkrycia czytał bym ją na okrągło….SSDD.

10+/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz